31 stycznia 2015

Zimne królowe, zimni chłopcy...

 To nie będzie bajka na dobranoc...
Baśń Andersena, opisuje losy pary dzieci – Gerdy i Kaja, które żyły w przyjaźni aż do jednego z wiosennych dni. Wówczas do oka Kaja dostał się tajemniczy odłamek roztrzaskanego w przestworzach "diabelskiego zwierciadła". Zwierciadło stworzył zły czarodziej. Odmienił on spojrzenie chłopca na świat w ten sposób, że wszystko, co piękne i dobre, postrzegał on od tej pory jako brzydkie i złe. Grzeczny chłopiec przemienił się w dziecko krnąbrne, złośliwe i okrutne. Na dodatek był zupełnie zależny od nieznajomej kobiety, która zwabiła go do siebie. Chłopiec wbrew ostrzeżeniom, przywiązał swoje sanki do powozu zimowej damy i odjechał w nieznane. Była to tytułowa Królowa Śniegu. Władczyni lodowatej krainy, której obce były jakiekolwiek ciepłe, serdeczne uczucia. Chciała ona pozyskać Kaja dla swych celów. Opuszczona i smutna Gerda wszczęła poszukiwania, narażając się w ich trakcie na wiele niebezpieczeństw. Jednak po wielu  niebezpiecznych przygodach, udało jej się odzyskać i uleczyć przyjaciela swoimi łzami, uczuciem. Stopiła lodowate serce Kaja. Znowu był tym dobrym chłopcem jakiego znała.
                                                **************************     
   Na jednym  z wykładów, zorganizowanym na wydziale psychologii, - doktor Schier, opowiedziała słuchaczom bajkę Andersena. Chciała, żeby zrozumieli na czym polega syndrom Aleksytymii. Oto obok Królowej Śniegu, ucieleśnienia zimna i zła - mówi, pojawia się mały chłopiec o sercu zamienionym w lód. Kaj widzi wszystko na opak.W rzeczach dobrych, potrafi dostrzegać tylko wyłącznie negatywne strony. Baśniowa Gerda, zdeterminowana przez ciepłe uczucia do Kaja topi jego zimne, lodowate serce.W rolę Gerdy, może wejść każdy odpowiednio przygotowany terapeuta.
Aleksytymik, - mówi dalej doktor, nie potrafi spojrzeć w głąb siebie.Nie chce i nie umie mówić o uczuciach. Jest wrogo nastawiony do świata. Jego cierpienie psychiczne, które nie może znaleźć ujścia, czasem skutkuje chorobą somatyczną - astmą, alergią, atopią. Pani doktor zapewniła, że teraz potrafimy pomóc takim ludziom. Wystarczy zgłosić się do odpowiedniego terapeuty. Ba, problem w tym, myślę, że nikt nie chce być "naznaczony"jakąkolwiek terapią. Zawsze przecież winni są ci Oni i cały zewnętrzny świat. Pat.
                                                                    

Chłopak na przykład nie wie, rodzice również, że powinien szukać pomocy. Dla samego siebie. Rodzice są spokojni, dopóki dziecko uczy się dobrze(bo na tym są skupieni wyłącznie). Nie sprawia większych problemów, oprócz pyskowania, i często agresywnego negowania ich uwag. Jest ok. Natychmiast zresztą tłumaczą wszystko" trudnym wiekiem" A dorastanie potomka wymaga siły i często połykania ukradkiem lub jawnie, łez. Skąd zatem tyle tragedii w rodzinach? Sama miłość rodzicielska nie wystarczy.Tym bardziej, gdy podawana jest w sposób nadopiekuńczy, lub powierzchowny. Rozmowy w" biegu" ograniczanie się do nakazów i zakazów.Na głębsze nie ma czasu.  Szukanie przez dziecko sposobu na "ulżenie" sobie w tym dorastaniu, nie zawsze ma dobry finał. "Człowiek, który nie potrafi funkcjonować refleksyjnie i nie ma dostępu ani do własnych, ani do cudzych emocji, jest nieszczęśliwy. Nie umie doświadczyć przyjemności, żyje tak, jakby nie żył" – tłumaczy Schier. " Do psychoterapii nie da się nikogo zmusić. Fakt. Na szczęście wielu ludzi, motywowanych chęcią pozbycia się bólu, przychodzi po pomoc – zaznacza Schier, podkreślając jednocześnie niebagatelną rolę rodziny" 

                                                                            ***
  Hm.., z drugiej strony, czy  trudno zrozumieć  chłopaka, dziewczynę, lub całkiem  dorosłego, gdy powie po latach np:
Wierzyłem,(am) że nieczułe serce pomaga żyć.
Chciałem być opancerzony, wewnętrznie samowystarczalny, niemożliwy do zranienia. Odporny na ciosy, odgrodzony od świata kamiennym murem niczym twierdzą, do której nikt się nie wedrze. Czy nie mając tego syndromu, nie chcieliście choć raz tak się odgrodzić? - Ja tak.:)nawet często.:) choć bardzo szybko burzyłam twierdzę.

Myślę, że" marzenie o nieczułości "jest marzeniem wielu ludzi. Bo ci co mają "serce na wierzchu" - drogę mają cierpieniem usłaną. Potrzebują terapii natychmiast . Tym bardziej, gdy w otoczeniu pojawi się ktoś z syndromem.. Aleksytymika.:)A to już duże wyzwanie.
(zainspirował mnie ten artykuł: www.naukawpolsce.pap.pl.)

Tak na marginesie, ta bajka uczy jeszcze innych przydatnych w życiu prawd. Otóż, bywa, panów pociąga kobieta zimna, niedostępna, jak królowa śniegu.Wpadają w jej sidła, zostają niewolnikami. To znaczy zakochują się nieprzytomnie. Kobiety natomiast, wpadają w sidła zastawione przez"zimnych drani". Potrafią je w magiczny sposób zdobywać po to, by dręczyć. Czerpać z tego im znaną przyjemność. Dzieci również szanują bardziej chłodne  matki i ojców, którzy chowają ich tzw. twardą ręką. Wynika z badań.Nie spełniają każdej zachcianki. Mamuśki nadopiekuńcze, za mało, że robią złą robotę dla przyszłości dziecka, to mają przechlapane na wieki wieków. Starość jawi się, niezbyt optymistyczna.  Cóż, a kto powiedział, że życie to bajka. Królowa Śniegu ?:)


Do poniedziałku:)Miłego weekendu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz