31 stycznia 2015

Zimne królowe, zimni chłopcy...

 To nie będzie bajka na dobranoc...
Baśń Andersena, opisuje losy pary dzieci – Gerdy i Kaja, które żyły w przyjaźni aż do jednego z wiosennych dni. Wówczas do oka Kaja dostał się tajemniczy odłamek roztrzaskanego w przestworzach "diabelskiego zwierciadła". Zwierciadło stworzył zły czarodziej. Odmienił on spojrzenie chłopca na świat w ten sposób, że wszystko, co piękne i dobre, postrzegał on od tej pory jako brzydkie i złe. Grzeczny chłopiec przemienił się w dziecko krnąbrne, złośliwe i okrutne. Na dodatek był zupełnie zależny od nieznajomej kobiety, która zwabiła go do siebie. Chłopiec wbrew ostrzeżeniom, przywiązał swoje sanki do powozu zimowej damy i odjechał w nieznane. Była to tytułowa Królowa Śniegu. Władczyni lodowatej krainy, której obce były jakiekolwiek ciepłe, serdeczne uczucia. Chciała ona pozyskać Kaja dla swych celów. Opuszczona i smutna Gerda wszczęła poszukiwania, narażając się w ich trakcie na wiele niebezpieczeństw. Jednak po wielu  niebezpiecznych przygodach, udało jej się odzyskać i uleczyć przyjaciela swoimi łzami, uczuciem. Stopiła lodowate serce Kaja. Znowu był tym dobrym chłopcem jakiego znała.
                                                **************************     
   Na jednym  z wykładów, zorganizowanym na wydziale psychologii, - doktor Schier, opowiedziała słuchaczom bajkę Andersena. Chciała, żeby zrozumieli na czym polega syndrom Aleksytymii. Oto obok Królowej Śniegu, ucieleśnienia zimna i zła - mówi, pojawia się mały chłopiec o sercu zamienionym w lód. Kaj widzi wszystko na opak.W rzeczach dobrych, potrafi dostrzegać tylko wyłącznie negatywne strony. Baśniowa Gerda, zdeterminowana przez ciepłe uczucia do Kaja topi jego zimne, lodowate serce.W rolę Gerdy, może wejść każdy odpowiednio przygotowany terapeuta.
Aleksytymik, - mówi dalej doktor, nie potrafi spojrzeć w głąb siebie.Nie chce i nie umie mówić o uczuciach. Jest wrogo nastawiony do świata. Jego cierpienie psychiczne, które nie może znaleźć ujścia, czasem skutkuje chorobą somatyczną - astmą, alergią, atopią. Pani doktor zapewniła, że teraz potrafimy pomóc takim ludziom. Wystarczy zgłosić się do odpowiedniego terapeuty. Ba, problem w tym, myślę, że nikt nie chce być "naznaczony"jakąkolwiek terapią. Zawsze przecież winni są ci Oni i cały zewnętrzny świat. Pat.
                                                                    

Chłopak na przykład nie wie, rodzice również, że powinien szukać pomocy. Dla samego siebie. Rodzice są spokojni, dopóki dziecko uczy się dobrze(bo na tym są skupieni wyłącznie). Nie sprawia większych problemów, oprócz pyskowania, i często agresywnego negowania ich uwag. Jest ok. Natychmiast zresztą tłumaczą wszystko" trudnym wiekiem" A dorastanie potomka wymaga siły i często połykania ukradkiem lub jawnie, łez. Skąd zatem tyle tragedii w rodzinach? Sama miłość rodzicielska nie wystarczy.Tym bardziej, gdy podawana jest w sposób nadopiekuńczy, lub powierzchowny. Rozmowy w" biegu" ograniczanie się do nakazów i zakazów.Na głębsze nie ma czasu.  Szukanie przez dziecko sposobu na "ulżenie" sobie w tym dorastaniu, nie zawsze ma dobry finał. "Człowiek, który nie potrafi funkcjonować refleksyjnie i nie ma dostępu ani do własnych, ani do cudzych emocji, jest nieszczęśliwy. Nie umie doświadczyć przyjemności, żyje tak, jakby nie żył" – tłumaczy Schier. " Do psychoterapii nie da się nikogo zmusić. Fakt. Na szczęście wielu ludzi, motywowanych chęcią pozbycia się bólu, przychodzi po pomoc – zaznacza Schier, podkreślając jednocześnie niebagatelną rolę rodziny" 

                                                                            ***
  Hm.., z drugiej strony, czy  trudno zrozumieć  chłopaka, dziewczynę, lub całkiem  dorosłego, gdy powie po latach np:
Wierzyłem,(am) że nieczułe serce pomaga żyć.
Chciałem być opancerzony, wewnętrznie samowystarczalny, niemożliwy do zranienia. Odporny na ciosy, odgrodzony od świata kamiennym murem niczym twierdzą, do której nikt się nie wedrze. Czy nie mając tego syndromu, nie chcieliście choć raz tak się odgrodzić? - Ja tak.:)nawet często.:) choć bardzo szybko burzyłam twierdzę.

Myślę, że" marzenie o nieczułości "jest marzeniem wielu ludzi. Bo ci co mają "serce na wierzchu" - drogę mają cierpieniem usłaną. Potrzebują terapii natychmiast . Tym bardziej, gdy w otoczeniu pojawi się ktoś z syndromem.. Aleksytymika.:)A to już duże wyzwanie.
(zainspirował mnie ten artykuł: www.naukawpolsce.pap.pl.)

Tak na marginesie, ta bajka uczy jeszcze innych przydatnych w życiu prawd. Otóż, bywa, panów pociąga kobieta zimna, niedostępna, jak królowa śniegu.Wpadają w jej sidła, zostają niewolnikami. To znaczy zakochują się nieprzytomnie. Kobiety natomiast, wpadają w sidła zastawione przez"zimnych drani". Potrafią je w magiczny sposób zdobywać po to, by dręczyć. Czerpać z tego im znaną przyjemność. Dzieci również szanują bardziej chłodne  matki i ojców, którzy chowają ich tzw. twardą ręką. Wynika z badań.Nie spełniają każdej zachcianki. Mamuśki nadopiekuńcze, za mało, że robią złą robotę dla przyszłości dziecka, to mają przechlapane na wieki wieków. Starość jawi się, niezbyt optymistyczna.  Cóż, a kto powiedział, że życie to bajka. Królowa Śniegu ?:)


Do poniedziałku:)Miłego weekendu.

29 stycznia 2015

Ukryta tęsknota...

A.

Róża

Stoi wytrwale, soki straciła
kiedyś żyła

ktoś chroni wspomnienia
nabrały znaczenia..

milczy telefon
zegar nie bije

zatrzymały wskazówki
ktoś tęskni,  i...wciąż żyje?
 ***


27 stycznia 2015

Zapisał się w pamięci muzyką...


Demis Roussos
Przegrał walkę z rakiem. Zmarł 25 stycznia, tego roku.Miał 68lat
Popularność rozkwitała w latach 70-80 tych. Ballady o miłości, szybko wpadały w ucho. Tym bardziej, że jego barwa głosu była dość ciekawa.
Słabość miał do kobiet i dobrego jedzonka. Efekty słabości, ukrywał więc pod obszernymi kostiumami. Był bardzo pogodnym człowiekiem. Zaczął się odchudzać, to wpadł w depresję. Przestał.:) Sprzedał ponad 60 milionów płyt w całej karierze. Ostatni album nagrał w 2006. Był zupełnie inny od poprzednich. Byłam pod wrażeniem:)Śpiewał w kilku językach.

...kiedy kocham....czuję się jak król


ten utwór swego czasu "wytańcowywałam" tam gdzie był grany:) nogi same skakały:)Natomiast popularny  Goodbye May love, który rozsławił go po całym świecie, podobał mi się jakieś 30 lat temu, bardziej:))dzisiaj już nie mogę tego słuchać:)

oh, bądź przy mnie....
Ten utwór na przykład, zawsze... będzie mi się podobał, jak kilka innych:)
Odszedł, ale nagrania pozostaną w naszej pamięci...mam nadzieję, długo.
Chyba, że demencja nas dopadnie:) co jest całkiem możliwe
.
(słuchawki, proszę, ciekawszy odbiór, zdecydowanie)
 Miłego tygodnia:)

ps. Polecam notkę Wolanda( w linkach)
26. I.                                           

26 stycznia 2015

Nie dobiegłam...


*
      Chciałam dobiec do ciebie   
  -  zatrzymaj się! - wołam  
nie dałam  rady             
zabrakło mi  tchu         
                                        nie odwróciłaś się                                                
   zamyślona -                       
      szukałaś swoich kolorów -
          wśród szarości tego świata
      - znajdź je, proszę.        
 *************

24 stycznia 2015

Pogaduszki przy piwie: z serii Franek i Zenek:)


 - Cześć Franuś, może by my tak pogadali przy sobocie po robocie?
-  serwus Zenuś, - pewnie, też miałem dzwonić do ciebie,
- eh, a to się nazbierało tych nowości, ja zaczynam "nie ogarniać"
- no bo jak tu ogarnąć Zenek jak górnicy nie mogą? -  każą im fedrować - fedrują. A jak nafedrują to mówią im, że kasy nie ma i nie zapłacą. A potem, że muszą zamknąć im robotę, bo dyrekcja wzięła ich kilkuletni zarobek na odprawy. By se wreszcie  zasłużenie łodpoczeli ???
- e, kruca fiksa!, - a ten ich cwaniak od sztrajków, jak mu tam, na D.... to nic nie może?
- ha,ha, ha, Duda? - co mógł, to  se załatwił. Wilk się nasycił, na chwilę,- owca nie przeżyła.
- na moje oko jeszcze spore stadko zostało, jednych i drugich...a wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia...Już jakiś drugi Duda  szykuje się do skoku.
-nooooo, Dudki się zmówiły ,by wszystkich "wydudkać"
- a jaaaaak ! - uff! p. Kopacz będzie się  ślizgać - jak po lodzie
- będzie, ale nóg nie uratuje, połamie, serio - na bank!
- tiiiaaa, a Bank i tak pusty.
- nie martw się Franuś, my som rolnicy, niedługo robota się zacznie to i głowa odpocznie
- a jak nie da rady, to weźmiesz tabletkę PO ? ...
- Po czym?
- no po wszystkim, po całym tym bajzlu -  sztrajkowym, wyborczym, "obyczajnym"...
-oj Zenuś, Zenuś, jakiś ty nie kumaty.  Powiem ci tak, po naszymu: Nie dasz doopy, jak to mówiom, to i problemu nie będzie
- niby tak, ale są tacy co chcom nadstawiać i tacy, którym ciągle się chce..no wiesz,.eh, - sodomia i gomoria, dawno żem to odkrył - ci powiem...
-nooo, czas pokaże "co się urodzi", a co na cmentarzu spocznie. Zdrowie !- Zenuś...
- tak czy siak, trudno znaleźć optymalne wyjście z sytuacji
- oooou, ups,!-ha, ha, ha,! no żem się piwem oblał przez ciebie - a co ty ostatnio słowniki czytasz??
- nie, ale taki jeden szajbus się wkurzył, jak Papież powiedział to słowo, więc chciałem wiedzieć co to znaczy...
- my Zenuś bez kompleksów - u nas Wszystko Optymalne...baby nasze zadowolone, a króliki tylko w zagrodzie, hi, hi, hi,. Zdrowie ! 
- Zdrowie Franuś!
 - już po czynach, teraz słowa!?
Nieeeeeeeeeeeeeeee! tego już nie da się  słuchać!
:)))))(w polityce na pewno)



Niech żyje !!! :))))
Miłego weekendu dla wszystkich:)

22 stycznia 2015

Przestałam się dziwić...:)))))

*
Odkrywca

 Człek nieuleczalnie chory
otworzył puszkę pandory
   bo odkrył "słabość" kobiety
a to się zemści - niestety...

**
Po katolicku

"Święty"dr Piecha się zbłaźnił

po co  hipokryzją drażnił ?
 jego żona  nie wytrzymała
rozwodowe papiery, podała

***
 Smakosz

 Pewien  gbur  z miasta Gliwic
     zaczął się nawet dziwić               
w zdziwieniu pozostaje         
       kroi tort, dopóki jeszcze staje       
    jak się "posili", zacznie myśleć?
*
                                                                              Wojacy
                                                             Na wojnę im się zachciało
                                                                wojenek w Polsce im mało?!
                                                                 bez wyobraźni  "wojowie"
                                                                  sieczka, miast mózgu w głowie!
                                                                 ****************************
 Chwilka odpoczynku, :) zanim wskoczy mi  "wena" .Na razie myślę "kwadratowo"sorki:))))
                                                                 i muzyczka na wszelkie przypadłości:)

chociaż muzycznie przyjaźń Polsko -Francuska się sprawdza:))))
Muzyka zawsze jest PONAD... na szczęście:))
słuchawki:))
Każdy kiedyś znajdzie swoją gwiazdkę, jednym to trochę więcej czasu zabierze, ale :)))ważne, że znajdzie!:))Proszę  w to wierzyć! Ona jest, mruga do was i czeka, a nawet się niecierpliwi:)) Miłego wieczorku:)

21 stycznia 2015

Babunie i dziadkowie, dzisiaj rządzą! :))


Wszystkim Babuniom, Dziaduniom , tym kochanym i nie kochanym  w dniu ich  Święta,,,
Dużo zdrowia, miłych poranków :)porcji egoizmu, radości na Tu i teraz. Przede wszystkich odkrycia w sobie nowych  pasji. Troski i łzy już były!:). Wszelkim bólom można zaradzić.Sposobów tysiące. Znajdźcie swój i ŻYJCIE ! ( ku zaskoczeniu ):))


No i oczywiście KOCHAJCIE!!!
*********************
  Pierogi, na życzenie:))))

A dzisiaj szarlotka !
Miłego wieczoru :)

a w tle .. może to tango? - na luzie :))))

20 stycznia 2015

Tomasz ach Tomasz- gdzie ty TO masz?

                   
                                                    

Papież Franciszek powiedział dziennikarzom, że nie zgadza się z opiniami niektórych, że "dobrzy katolicy" muszą być jak "króliki" i mieć dużo dzieci. Najważniejsza w rodzicielstwie jest odpowiedzialność - podkreślił. Z opinią tą nie zgodził się Tomasz Terlikowski. "Jestem dumny, że jestem jak królik. I jest mi przykro, że papież mówi coś takiego do ludzi, którzy idą pod prąd światu" - napisał na Twitterze
 (a papież to mi może?...) Tak to jest,gdy nie jest się
 w stanie,"ogarnąć" sytuacji i słów Papieża.
 

- dokładnie, będę cię obserwował,jeden z drugim ! "je suis un lapin"

*Tekst piosenki

Tak stoję tu przed wami
I o ścianę walę czołem,
Bo nie wiem sam
I nie wie nikt
Skąd się w ogóle wziąłem.(:)
W Warszawie, w Warszawie
Gdzie tylko się pojawię,
Od razu,
Z rozkazu
Wołają wszyscy tak:
Refren:
Tomasz, ach, Tomasz,
Ach, powiedz, skąd ty to masz?
I skąd u ciebie taki wdzięk?
Apollo by z zazdrości pękł!
Tomasz, ach, Tomasz,
Kochanek pewnie sto masz,
Od kogo masz ten słodki glos,
Te oczy oraz nos?                    

Tomasz, ach, Tomasz,
Ty wszystko comme il faut masz,
Choć mężczyzn mamy tutaj huk,
Ty jeden jesteś biały kruk!      :)
Tomasz, ach, Tomasz,
Ach powiedz, skąd ty to masz?
Tomasz, to co masz,
Ma tylko młody bóg!
2.
W miłości jestem, że tak powiem,
Jak turecki basza.
Mężatki, panny, słaba płeć,
To wszystko dobra nasza.
Kobiety, kobiety
To słabość ma, niestety,
Blondynki,
Szatynki,
Kochają wszystkie mnie.           :)))
Refren: Tomasz, ach, Tomasz...
3.
W Londynie, w Konstancinie,
W Ciechocinie i Berlinie,
W Messynie, Karolinie,
Kartaginie
Tomasz słynie.
I w Rzymie i w Limie
To jedno tylko imię
Murzyni i inni
Śpiewają wszędzie to:
Refren: Tomasz, ach, Tomasz...
4.
Nie jestem egoistą,
Więc zeszłego roku w lecie,
Uległem i i oddałem się
W małżeńskim tet-a-tecie.
Gdy żona ujrzała
Poemat mego ciała,
Jak stała,
Zemdlała,
Ze śmiechu krztusząc się.
Refren:
Tomasz, ach, Tomasz,
Ach, powiedz, gdzie ty to masz?            
Gdzie podział się twój cały wdzięk?
Apollo by ze śmiechu pękł.
Tomasz, ach Tomasz,
Jak nazwać mam to co masz.
Powiedz mi, w kogoś wrodził się,
Bo w ojca chyba nie.
Tomasz, ach, Tomasz,
Ty wszystko comme il faut masz.
Choć mężczyzn znałam cały huk,
Myślałam, żeś ty biały kruk!
Tomasz, ach Tomasz,
Ach, powiedz, gdzie ty to masz?
Tomasz, to co masz,
Powinien mieć twój wróg.!
____________________
 ( e tam, radzę sobie jak widać, mam sposoby!):)))))))
 *
:) no i proszę, a to się narobiło
 

19 stycznia 2015

Bielizna katolicka :)))

Skarby Prababuni  
Te cudeńka nocne, "Gatki Cukiereczek" i "Szorty Ewa"-  powstają w Jankowicach. Pomysł siostry Chmielewskiej w pomocy z ruchu katolickiej wspólnoty "Chleb życia".   W województwie świętokrzyskim jest dużo samotnych matek, które nie mają co dać jeść dzieciom - mówi. Dzięki szwalni,  bezrobotne kobiety znalazły pracę i zarabiają lepiej niż np. w supermarkecie. Szyją ekskluzywną bieliznę, obrusy itd. Bielizna jest fikuśna, seksowna, dobra na każdą okazję - przekonuje siostra M.Chmielewska. Jej pomysł wypalił i panie szwaczki nie nadążają z realizacją zamówień. :)(bywają normalne siostry, brawo!)

Pewnie nie zwróciłabym uwagi, na te fakty. Pijąc dzisiaj poranną kawę, zerknęłam w TV- śniadaniową :) A tam, miła pani zachwala bieliznę dla "pań katoliczek". Dokładnie tak ją określiła, bo w takim duchu jest szyta-zdradza. Są bardziej zakryte i troszkę więcej odkryte. "Skromność polega też na tym, by pięknie zakryć to, co powinno być zakryte.A nie muszą to być niemiłe dla oka i ciała "szmatki"- prawda? Oczywiście! - sama prawda:))) W TV, panie modelki, na żywo prezentowały większy wybór. Zapewniano o 100%bawełnie i pięknym koronkowym wykończeniu. Dla panów też były koszule z kompletem szlafmyc na głowę.:) Ceny wszystkich cudowności od 100zł do 1000zł.

 Brawo, to jest konkretna pomoc i zadowolenie wszystkich zainteresowanych.:)))
 Znaczy się koszulki z miejscem na dziurkę, choćby i pięknie naprowadzającą - bo zaznaczoną pięknym haftem, odeszły w zapomnienie? Tudzież w koszulkach panów tzw.  "tajemnicze klapki"(radości, grozy, śmiechu) zapinane na guziczek, w konkretnym miejscu...też? Uf-:))) średniowiecze tak całkiem,  może nie wróci.

 Chociaż, jak czytam, w tamtym wieku, ludzie ubodzy, spali na golaska. Nie stać ich było na żadne "fanaberie" z dziurką czy z klapą :))) zrzucali dzienne szmaty i łubudu, do "wyrka". Mycie też nie było w" modzie", a wręcz zakazane. Zwłaszcza w tych "grzesznych" miejscach.:))) Zapach natury musi przyciągać:) Księża mogli... dwa razy do roku, myć się:)))A dzisiaj?- Jacuzzi na każdej plebanii. Nadrabiają???

Hm...może jednak cosik się ostało z tego średniowiecza?. Chociaż nie musi to mieć nic wspólnego z biedą:)a i nie koniecznie z przymusową higieną.(oj, "cinżko" będzie)
Na szczęście jest wolność.  Poczucie smaku, estetyki  i decyzje katolików.  Choć... nie koniecznie tylko ich,  :)))Innowiercom i całej reszcie wątpiących i niewierzących, też się chwile uciech należą - a co ! - żyjący = potrzebujący :))


17 stycznia 2015

Polej, albo... olej :)

Trwa dyskusja wśród Biskupów
 znanych znawców w medycynie
gdy  pigułka "Po" w aptekach
naród w ciężkim grzechu - zginie !

 Stetryczałe  siwe głowy
wciąż o "klejnot" damski dbają
Oni rządzą, oni wiedzą!
po co "Ów" kobiety mają

Muszą rodzić, świat w potrzebie!
dużo ludzi kończy w glebie
  przyjemności, edukacje  ?
co za bzdury!- biskup  ma rację!

Wiedza teraz, to trucizna
i na czole, zmarszczki, blizna
raz in vitro, raz  pigułka
Panie!- czego uczy dzisiaj "szkółka"?


- polej olej, - smaż...
 lub "olej"-! świątobliwą twarz
(zrób duszoną, zdrowsza.):))
Rybka, albo ....?
Pipka?- jak powiedział "Hamlet":))))))
*
ps. Szacownemu gronu, radzę jednak rybkę :)(dużo wapnia i kwasów Omega 9, 6, 3.)
pod nią, kieliszeczek święconej wody. Może stanie się "cud"???

15 stycznia 2015

W parze łatwiej...:)

wczuj się w to Tango...

Tak, do tanga trzeba dwojga.Ten wspaniały muzyk, urodzony w Katowicach, wie co mówi.
Świetną parę  tworzą też - Serce i Rozum ...Taka para powinna iść zgodnie przez życie.
Niestety, nie zawsze to się udaje. Kierujesz się tylko sercem, przegrywasz. Tylko rozumem, również. Tragedia, gdy brak jednego i drugiego...
Przykre, ale to się zdarza coraz częściej. Z maszyną łatwiej się dogadać ?
Cóż nadchodzą takie czasy...

Proszę wsłuchać się w ten utwór...słuchawki na fuuul!
 O wspólny DOM, wszyscy muszą zadbać...
inaczej wcześniej czy później, runie...znowu runie ...
*
Miłego dnia...:)
***********************
17-1.2015
Nooo i dogadali się! Dom, jeszcze nie runął. Teraz wspólna praca, to będą efekty.
Nie ma się co oszukiwać. Bez naprawy, bez pracy nad racjonalną rekonstrukcją, nic nie wyjdzie.
Tak jest również w małych prywatnych domach.Wszyscy pracują na dobrą atmosferę i dbają, by mieszkało się dobrze i bezpiecznie. PS.Teraz łatwiej zrozumieć, dlaczego te linki prawda?(słuchawki)"Ciarki' na ciele są?-:) powinny:) ....

14 stycznia 2015

Breivik - wychodź z szafy?

P.Duda, powiedziałeś, że za tę obecną sytuację, parę osób powinno dostać w pysk. Pełna zgoda. Jesteś wśród nich. Dodatkowo wiele osób dołoży ci solidnego kopniaka w "rzyć". Jak te twoje hemoroidy (jak winogrona), od tego "zaangażowania w losy kopalni" ,to "wytrzymią"?( ałłłłłła!)
W obecnie napiętej sytuacji, wkurzają słowa, które lekko rzuciłeś jak granatem. ("znamy adresy, telefony, nazwiska posłów, na śląsku"itd.) Potwierdzają tylko wcześniejszą opinię. Tworki! Breivikowi otwierasz szafę?- Niepotrzebnie. On już czeka na zewnątrz .
Jego drużyna również.! Jakikolwiek rząd,  nie zrobi nic, gdy nie przeprowadzi  reform kopalń. Powinno to być z myślą nie tylko o teraz, ale również  o  dalszej przyszłości. Wiesz dobrze Duda,  teraz "wydudkasz" znowu górników, bo przecież kto myśli ten wie, że nie o ich dobro  i ich rodzin ci chodzi ! ha, ha, ha. Ale kiedyś ... doigrasz się.Ty i tobie podobni "Mikołaje" 
Rozumiem górników. Oszukiwani są od lat.! Pracę mają niebezpieczną i b. ciężką.To nie ty Duda  i ci za biurkiem narażają swoje życie. (za większą kasę niż ci na dole!!!) Niestety, to również źle zarządzające kompanie (czyt.mafijne układy) doprowadziły do takiej złej sytuacji. Zbierali profity dopóki się dało.Teraz kasa pusta. Rząd powiedział dość. Rządy wcześniejsze też dały ciała. Łącznie z Tuskiem !. Teraz palisz Duda, fotkę, (na razie fotkę?) pani Kopacz.  Podpalasz i podpalałeś  wcześniej okresowo wszystko, co ci kazali. Jesteś i byłeś tylko marionetką. Wiedziałeś, że taka sytuacja kiedyś nastąpi. Ty i twoi kolesie! Doradcy, zbawiciele, za ciężką kasę ..oszukiwaliście górników. Bo co? bo to rząd płacił i zapłaci za wszystko? Kosztem innych zakładów pracy i innych ludzi, którzy też mają rodziny?
Siadaj durniu z innymi, może z lepszą wyobraźnią i dogadajcie się z rządem. Ulicą chcesz wymusić wszystko??? Wyprowadzić wszystkich na ulicę!? Za rok to i lodowiec nie ugasi tego ognia , który podkładasz teraz (i zawsze!)Ty i tobie podobni "Zbawiciule" !
*
Cóż, wieloletnie zaniedbania, wszystkich rządów dały znać. p. Kopacz musi się z tym zmierzyć.Oby miała mądrych doradców...

13 stycznia 2015

Zapach fiołków III- ostatni.

Minęło trzy miesiące.
Marta patrzy przez okno na zabawy Piotra z psem.Wyciągnął go z morza dwa miesiące temu. Ktoś może wyrzucił go  z statku? Pies usiłował dopłynąć do brzegu, tracił siły. Dobrze, że Piotr go w porę zauważył. Wszedł do morza tak jak stał, w spodniach. Przyniósł mokrego do domu i prosił: - mamo ratuj, znalazłem go. Zobacz jaki wyczerpany. Od tamtej pory nie rozstaje się z nim.  Razem  znikają na długich spacerach i razem wracają  głodni jak wilki. Ten pies bardzo pomógł Piotrowi. Piotr coraz częściej zadawał pytania. Wie już, że mieszkał w Warszawie.  Kiedyś narysował  na kartce papieru, dom - cofa się w myślach Marta. Powiedział, że w takim chciałby zamieszkać. Zamarłam, - to był szkic domu, który kiedyś zaprojektował dla Natalii. Jest architektem. Zapamiętałam dokładnie. Dostęp do morza i ten cudowny ogród, który miał cieszyć oczy  Natalii. Więc przeszłość jest w nim.Trzeba tylko znaleźć sposób, by ją wydobyć z niego.Zawsze wiedziałam, że ciągnie go do mieszkania nad morzem. Został w Warszawie ze względu na Natalię. Potem urodziła się Magda, a On czekał cierpliwie jak Natalia powie, - zgoda, wyprowadźmy się do Gdańska, wybuduj dla nas dom. W tym dniu, co zginęła, wracając od fryzjera, chcieli mnie zaprosić na uroczystą kolację.Wybrali miejsce pod przyszłą zabudowę. 
Magda dopiero po kilku tygodniach powiedziała mi o tych planach.
- idę, idę - telefon nagle wyrwał Martę z zadumy i z bolesnych wspomnień.
- dzień dobry babciu, dzisiaj przyjeżdżam i zostanę przez całe święta.
- naprawdę?- bardzo się cieszę kochanie...- głos  Marty  nagle załamał się z wzruszenia. Dobrze, że Magda trajkotała jak najęta i nie zauważyła.
- mam nadzieję, że tato jest w takiej dobrej formie jak mówiłaś ostatnio? -myślę, że wreszcie mnie pozna?- wiesz, że tak bardzo czekam na to....
- wiem, skarbie wiem- Marta udała, że nie słyszy wzruszenia Magdy.
- Jestem dobrej myśli, kochanie - wiesz? ostatnio jak dzwoniłaś, pierwszy raz tato zapytał, kto dzwonił.
- naprawdę? - i co powiedziałaś babciu?
- jak to co, prawdę - dzwoniła twoja córka Magda.A tato powiedział: aha, fajnie byłoby ją zobaczyć. 
- jejku, babuńku jak się cieszę! - Proszę cię nie mów, że będę dzisiaj. Niech to będzie niespodzianka ok?  - dobrze, dobrze, nie powiem.
Marta, sama jest ciekawa, jak jej syn zareaguje na widok córki. Przez rok jej nie poznawał. Potem miała termin wyjazdu i nie była obecna gdy przywiozła go do domu. Sama też jest ciekawa jak wygląda teraz Magdusia. Mówi, że rozjaśniła włosy i ma takie jak miała mama.
Dzwonek do drzwi.
Marta otwiera i w tym momencie, nogi ugięły się pod nią. - boże Magda, jaka ty jesteś podobna teraz do mamy!
- wiem babciu, bo jestem jej córką, ha, ha, a gdzie tata?
- wyszedł z psem, zaraz powinni wrócić na obiad.
- świetnie, to zdążę jeszcze się przebrać i odświeżyć.
Minęło 15 minut. Piotr właśnie wszedł do kuchni i upomina się o obiad. Nagle zbladł. Zaczął biegać  nerwowo po pokojach. - Piotrze, Piotrze co się dzieje - czego szukasz ?! - Marta odkłada talerz.
- kto tu był, kto tu był !!!!!ten zapach, ten zapach ! - gdzie ona jest !!!
- synu, uspokój się, to Magda przyjechała, jest w łazience.
- gdzie ona jest, gdzie ona jest...!- Marta patrząc na syna, jest przerażona. Zachowuje się jakby oszalał.
-Magda, Magda wychodź, z ojcem coś niedobrego się dzieje, szybko !
- już wychodzę...
Piotr, patrzy na wchodzącą córkę. Złapał głęboki oddech, znieruchomiał i zbladł jak ściana...Natalia?
- aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- jego przeraźliwy krzyk nie pozwolił na żaden ruch. Ani Magdzie, ani Marcie.Podbiegł do Magdy i zamknął ją w ramionach.Nie wypuszczę cię już  nigdy ze swoich ramion nigdy! nigdy ! nigdy!nigdy !
- tato, tato, to ja, Magda, nie mama, nie Natalia, proszę, brak mi tchu...tato....
Marta trzęsącymi rekami wykręca numer do doktora. - błagam, proszę przyjechać, mój syn dostał jakiegoś szału ...
Nagle Piotr zwolnił uścisk i wypuścił Magdę z ramion. Upadł na podłogę.
Po chwili  wszedł doktor i szybko chwycił rękę, badając puls.
- spokojnie, moje panie, spokojnie, zaraz oprzytomnieje,  zemdlał. Zrobię mu zastrzyk. Wzmocni serce.
- panie Piotrze, panie Piotrze, doktor energicznie klepie Piotra po twarzy.

Po chwili Piotr otworzył lekko oczy. Spojrzał na Magdę. Łzy jak grochy, uwolniły się spod  powiek. Zasnął. - Proszę pozwolić mu pospać, moje panie - cicho powiedział doktor. Mam nadzieję, że obudzi się tym Piotrem, którym był dawniej. Proszę mi powiedzieć, co go wprowadziło w taki stan?
- myślę, że widok córki.Teraz jak rozjaśniła włosy jest bardzo podobna do mamy- szeptem mówi Marta.
- babciu, ja myślę, że to ten zapach. Zapach fiołków. Tych perfum, zawsze używała mama. Kupiłam je. Pamiętasz jak nazywał ją często "moja fiołkowa dziewczyna"?Tak bardzo chciałam... by wrócił... do siebie.Tak bardzo chciałam się przytulić do taty. Jak dawniej...
 Szloch Magdy, uwolnił tak długo ukrywany żal. Udzielił się też Marcie. Doktor też dyskretnie otarł łzę.
Na drugi dzień rano.
- Dzień dobry moje kobietki, czuję, że mamy sobie dużo do powiedzenia, prawda córeczko? -Piotr jak dawniej puścił łobuzersko oko do córki
ale może najpierw jakieś małe śniadanko dostanę? - głodny jestem mamuśka jak sto wilków!
- hau, hau, hau! - o, "Mors" też , ha, ha, ha! .
 
Koniec:)
Człowiek sam dla siebie bywa niespodzianką. Są sytuacje, że wydaje mu się- nie, nie przeżyje. Szczególnie, gdy straci kogoś bliskiego. Na chwilę... lub na zawsze.Wiele razy"upadnie"i podniesie się.Dopóki jest choć jedna osoba, która kocha....
*
ps.to tak na złapanie oddechu, mały odlot od rzeczywistości.:)czeka nas nerwówka "na scenie", prawda? cóż "trza" przeżyć i to.

12 stycznia 2015

Zapach fiołków- II

  II

Marta wyjeżdżając zza zakrętu, pogodziła się z tym, że często będzie przejeżdżała tą drogą. Była nawet  skłonna wyprowadzić się w tych pierwszych tygodniach po wypadku. Pomogły wizyty u psychologa. Nie wie, czy dałaby radę wyjść z tego smutku. Kuzynki to dobre wsparcie ale każdy ma swoje życie. Nikt nie będzie jej niańczył miesiącami. Straciła wspaniałą synową i patrzyła na syna, który pomijając upadek po doznanym szoku, całkowicie wycofał się z świata. Tak, to było zbyt dużo na jej głowę. Teraz jadąc, instynktownie zwalnia nawet na prostej drodze. Szczególnie, gdy widzi młodych za kierownicą i  słyszy z odległości kilometra ich muzykę. Rozumie, nie wszyscy siadają za kierownicę po alkoholu czy narkotykach. Jednak są tacy co wsiadają. Dlatego Natalii nie ma z nimi. Nie ma też tych młodych ludzi. Zginęli na miejscu. Drzew zasłaniających widoczność, już nie ma. Pozostał znak ostrego zakrętu i ograniczenia szybkości. I ten niemy krzyk w tle. Nie zabijaj, zwolnij!..

- Proszę pani Marto, tu jest wypis ze szpitala. Będziemy oczywiście w kontakcie. Gdyby coś niepokojącego się działo, proszę dzwonić osobiście do mnie.                                               
       - panie doktorze, proszę szczerze powiedzieć, czy mój syn ma szansę na powrót do samodzielnego życia?                                                                                                                                                              
- pani Marto, oboje wiemy, że mózg ludzki jest ciągle wielką tajemnicą. Wszystko jest możliwe. Osobiście jest mi przykro, że nie udało mi się znaleźć furtki do blokady syna. Rozmawialiśmy dużo o jego przeczytanych książkach, tutaj. Ma prawidłowy tok rozumowania, oceny. Ile razy jednak próbowałem cofnąć się do powodu jego szoku, natychmiast się wycofywał, robił się senny. Wolałbym, żeby wreszcie zaczął krzyczeć. Dlatego tak naprawdę, nie przeżył bólu jeszcze. Dlatego jego powrót do życia wolno się posuwa. Proszę wybaczyć, ale już nie wiem, na ile to świadome działanie.To inteligentny człowiek.Od jakiegoś czasu odnosiłem wrażenie, że kpi z mojej wiedzy.
 Cóż, Psychiatria ciągle udaje, że ma władzę nad ludzkim rozumem. Tak do końca, nie ma, proszę mi wierzyć. A naukowe doświadczenia w kierunku amnezji, właściwie o każdym podłożu, to ciągle szukanie po omacku. Dlatego prosiłem, by w ramach próby, wchodził już w normalne życie. Dzień po dniu. Minął rok. Fizycznie, po upadku i uderzeniu w głowę, - jest wszystko w porządku. Teraz czas na  psychiczną stronę zdrowia. Rodzinny dom, pani, wnuczka, wasza wzajemna miłość, wasi przyjaciele, będzie ważnym wspomaganiem. Jeszcze jedno. Proszę mu nie opowiadać na siłę czegokolwiek. To nie przyspieszy odzyskanie pamięci. Zaczekać proszę, aż sam zacznie pytać, to bardzo ważne. Niech po prostu odpoczywa i robi to, co sprawi mu przyjemność. Powodzenia i proszę być dobrych myśli.
- dziękuję panie doktorze, na pewno się przyda.

C.D.N
(ostatni, rano)

Zapach fiołków I


                                                                       Opowiadanie
I
     Marta dopiła ostatni łyk kawy. Nie bardzo postawiła ją na nogi. Cokolwiek przypisuje się kawie, dla niej picie jej, to chwila na refleksje. Ma o czym myśleć. Za godzinę przywiezie syna do domu. Do rodzinnego domu. Lubił tutaj przyjeżdżać z Natalią, w każdej wolnej chwili. Później w trójkę, z córeczką. Widok z tarasu na morze, bardzo uspokaja. Marta też lubi ten dom. Była w nim szczęśliwa z ojcem Piotra. Brakowało jej syna gdy wyprowadził się do Warszawy. Cieszyła się jednak, że  spotkał swoją połówkę jak mówił, na całe życie.                                                                        
- wiesz mamo, nie wyobrażam sobie, gdybym kiedykolwiek miał ją stracić.Nie przeżyłbym tego. - przeżyłbyś, przeżył, synu, gdybyś musiał. Ja musiałam i chciałam dla ciebie żyć, gdy twój ojciec zginął. Masz również śliczną córkę, wprawdzie już panienka z niej, ale ojca potrzebuje na pewno.  Byłeś w jej wieku, tuż przed maturą, pełen planów... Chciałeś zrezygnować ze wszystkiego.                    
- wiem mamo, pamiętam, ale nie ma innej opcji. My zestarzejemy się razem i jako stary dziadunio, będę kochał tak samo swoją babunię.A dopiero minęło 20 lat. Magdusia przecież odejdzie kiedyś. Później będą może wnuki i więcej osób do kochania. Ale Natalia, będzie zawsze obok i tylko moja, tak naprawdę.  - o już pierwsza, pewnie wyszła od fryzjera, wyjdę jej na przeciw.
*
 Dlaczego stracił pamięć. Dlaczego mojemu synowi to się przydarzyło? - nie wiadomo kogo pyta, Marta.  Nie pamięta kim był wcześniej. Nie pamięta Natalii ani Magdy. Jej uwierzył na słowo pół roku temu, że jest matką. Szok po stracie żony był zbyt mocnym przeżyciem. Dobrze rokuje to, że jest już świadomy swoich ograniczeń. Rozmawia normalnie. Bardzo chce odzyskać swoją tożsamość. Rehabilitacja też robi swoje.To był trudny rok dla nas wszystkich, to pewne.Teraz może być tylko lepiej - porządkuje myśli Marta. Wraca syn. Musi być silna. Da radę.
*
 Magda szczęśliwa, że będą mieszkali teraz w Gdańsku. Ma nadzieję gdy wróci, tato już ją będzie poznawał.To tylko rok w Paryżu. Chciała zrezygnować z tego stypendium, być przy tacie ale babcia prosiła, by nie zmieniała swoich planów. Ona jeszcze żyje, dobrze się czuje...
 - jedź Magdusiu, tak bardzo cieszyłaś się na ten wyjazd.Tato przecież jest sprawny fizycznie. Nie pamięta tylko, fragmentów  swojego życia z przeszłości. Mam nadzieję, że jego pamięć będzie powoli wracała. Pozna od początku swój rodzinny dom. Ja cierpliwie będę mu przypominała dobre chwile. Już łamiącym się głosem dodała - byliście tacy  szczęśliwi...a ja przy was.Wierzę Magdusiu, że jeszcze uśmiechnie się do nas wszystkich los. Lekarz mówił, że nigdy nie trzeba tracić nadziei. Każdy dzień niesie niespodzianki                                                                                                                    
 - dobrze babciu, skoro tak mówisz.... Magda wtuliła się w ramiona babci. Przykro mi, że właśnie dzisiaj muszę się tam zameldować - Będę często dzwoniła, obiecuję.
*
 Nie ma wyjścia - myśli Marta.  Drugi raz musi być silna, dla syna. Szkoda tylko, że drugi raz nie może mieć 40 lat. No cóż, zbliża się do siedemdziesiątki, a to też daje jakieś profity. Doświadczenia. Zamierza z nich skorzystać ale czy to wystarczy?   
  C.D.N.:)

(za dwa dni, jest już gotowy)

10 stycznia 2015

Człowiek, człowiekowi !

Nie jestem miłośniczką tego typu satyrycznych pism. W takim stylu .(niektóre zbyt "dosadne" jak dla mnie):))chociaż, dzisiaj jak obejrzałam niektóre... to uśmiech był pod nosem. Skoro gazeta egzystuje ciągle, więc ma odbiorców. Ja nie kupuję. Jednak znam wiele gazet, w których nie ma rysunków, a  same artykuły czynią zdecydowanie więcej szkody, niż  rysunki w tym francuskim tygodniku. To pełne nienawiści artykuły. Głoszące 'JEDYNĄ" prawdę i tę prawdę narzucającą w natrętny, by nie powiedzieć chamski sposób. To głoszenie między innymi, że prawo "boskie"jest nadrzędne nad stanowionym ! (terroryści to stosują!) Kupując ten satyryczny tygodnik, ktoś zerknie, może się uśmiechnie, może wkurzy. Za chwilę zapomni lub za kilka chwil. Dziennikarze z dawką humoru obnażali rzeczywistość. Żyją u siebie, w wolnym kraju!
Jednak zdrowy na umyśle człowiek, nie zaakceptuje ŻADNEGO TERRORU! Zabijania ludzi ! bo  sposób patrzenia na świat różni się od jego. Niestety, tak jak pisałam w przedświątecznym poście. Każda religia jest ZŁA, gdy  za nią idzie wiara w jakiegoś wymyślonego i wybranego "BOGA". Ich, BOGA!- który karze zabijać ludzi w imię jego. Szczególnie gdy nie podzielają ich poglądów. Uważają bowiem, że mają jakieś misje do spełnienia na ziemi. Ba, są upoważnieni, przez 'ICHNIEGO"i zobowiązani do nawracania! Od zarania dziejów, są na świecie "przywódcy" i "niewolnicy" Jest - Prawo  i Człowiek. Kto się pogubił?- CZŁOWIEK !
 Zgubił,  Rozum, Serce, wymyślił więc BOGA. (stworzył go na swój obraz i podobieństwo?) Ma ON jemu służyć. Do zniewolenia ludzi i panowania nad światem. Mam wielu znajomych katolików, przyjaciół. Tutaj we Francji, różnych religii, również muzułmanów. My  szanujemy się nawzajem. Respektujemy prawo państwa, w którym żyjemy. Bo to jest sedno cywilizacji obecnego wieku.  Pijemy kawę i rozmawiamy na różne tematy. Również religijne. Nikt mnie nie usiłuje nawracać ani ja nikogo. Dla każdego znajdzie się miejsce na świecie. Więc kurza nać, o co chodzi !!!???
*
Jeszcze jedno. Niektórzy się cieszą. Mówią dobrze im tak ! bo obrażali również "Chrystusa Pana". Ich Boga.TEGO Najprawdziwszego na kuli ziemskiej.! Zapomnieli jak ogniem i mieczem przed wiekami nawracali!!?  W RWANDZIE, całkiem niedawno....Świat idzie ku zagładzie.To jedyna prawda! Człowiek człowiekowi zgotował taki los. NIE ŻADEN BÓG!

Więc takim "niedostosowanym"- nie należy się wikt i opierunek! Ich się eliminuje!

2 stycznia 2015

Nieznany ląd...

Kochać życie? - warto próbować.W każdym momencie życia.Nawet u jego schyłku. Nagle odkryjesz, że tyle lat minęło, a ty nie zdążyłaś pomyśleć o sobie. Bo rodzina, bo dzieci...bywa, że wyeksploatują ciebie do cna:)a potem zaledwie akceptują fakt, że istniejesz:)I jeśli już, to najlepiej w bezpiecznej odległości:)


Oczywiście śpiewa.p. Geppert.


Czasami nie chcesz powiedzieć do widzenia. Dlaczego mówisz? Powiedz : żegnaj. Będziesz wiedział, że po to spaliłeś ostatni most, by móc zbudować  nowe życie. Nie można żyć w "rozkroku"

(tekst)
Szczęśliwy ląd, na pewno gdzieś jest. Gdy masz momenty zwątpienia, wystarczy jak znowu wejdziesz do swojej łodzi i "pożeglujesz w samotności" Zawsze masz szansę odkryć, "nieznany ląd"...Gdzie zasady są proste. Nikt cię nie okłamie, nie zrani. A nadmiar słów nie przerazi.
W oczach i małych gestach, odnajdziesz to, co dla ciebie ważne. Gdzie oczekiwanie od innych, uczciwości, szczerości, miłości, zaangażowania,  skłoni w pierwszym kroku zajrzenia  w głąb siebie. Nie stanowi problemu.

(tekst)


Tak, zdarza się, młodzi o tym zapominają "budując własny dom". "Bywa powierzchowny", chaotyczny, kiczowaty.  Z takiego domu rzadko wychodzą szczęśliwi ludzie, ich dzieci. Dom powinien mieć "duszę."  Niepowtarzalny styl, tradycje, zasady - szacunek w rodzinie. Mnóstwo miłości.To ona  daje poczucie bezpieczeństwa.Jest podstawą.
  Ważną "busolą" w życiu. Bez niej, trudno o cud. Bagaż wrzucony na plecy w postaci jakiś "pokoleniowych obciążeń", wyklucza, w zasadzie wszystko co jest składnikiem powodzenia. Pozorne "szczęścia" ,sukcesy, rozwalają się o skały w najmniej spodziewanym momencie. Zawsze jest jednak wyjście. Zawsze może nastąpić zwrot. Nie jest błędem robić błędy. Błędem jest, nie wyciągać z nich wniosków. Dorosłość "metrykalna" nie jest tożsama" z... dojrzałością psychiczną.Jej  można nie osiągnąć do końca życia.
                                                           ******
warto zerknąć na tekst:)
 http://www.tekstowo.pl/piosenka,alicja_majewska,to_nie_sztuka_wybudowac_nowy_dom.html
                                                                     *
Mam przed sobą trudny rok. Tak wyszło:)Mam nadzieję, że nie cały.Jeśli ktoś mi(Koń?)pomoże:). Będę nieraz robiła dłuższe, krótsze, przerwy w pisaniu.Pewnych rzeczy nie przeskoczę. Nawet ja :)(siłaczka):)Nic nie jest jednak zaskoczeniem dla mnie. Muszę po prostu wziąć byka za rogi i uporządkować to, co wymaga uporządkowania. Dużo zdrówka życzę i dbania o niego systematycznie. Warto, mniej problemów w przyszłości.Emocji będzie z pewnością wiele w tym roku.