3 lutego 2019

Rzeczywistość...

- czasami przerasta. Jest to stan, który nie jest obcy nikomu.
Od dawna wiadomo każdemu kto zagląda na mój blog, że bardziej interesuje mnie i martwi to, co dzieje się w Polsce, a mniej niż tutaj, gdzie mieszkam, czyli we Francji. Jako jednostka😉na emeryturze, jestem spokojniejsza bo mogę się wyspać i głodna nie chodzę. Robię to co lubię i wypełniam sobie czas tym, czym nastroi mnie dzień. Nic nie muszę. Czuję się wolna. Mój towarzysz pies, wypełniacz czasowy, i stymulator wychodzenia na spacery, w pełni mnie akceptuje... a ja jego. Za 5 dni minie miesiąc, a ja już wiem, że zdobyliśmy siebie nawzajem.:)

Nie mogę się zmusić na razie do komentowania czegokolwiek, jakiś taki dziwny zastój w mojej mózgownicy:)coś tam wysycha? Charli podpowiada, że powinnam zwiększyć godziny spacerów😛
Mimo wielu psich zalet, męskie dodatki egoizmu i jego nie omijają. Obiecałam jemu, że zwiększę godziny do kilku, tak ciut bliżej wiosny.😉 Właściwie teraz jest tak ciepło jak wiosną. Wczoraj było słonecznie to byłam 2 h marszu, jednorazowo i 3 po 30min.Musi jemu to wystarczyć. Dzisiaj ciepło ale ponuro. Wyprowadziliśmy się już 2 razy, a teraz muszę obejrzeć Biedronia. Pewnie po to, by się dobić....a może jednak nie?

Póki co, to piesek niech co "poniektórym"posłom,posłankom, koordynatorom, buźki liże😀
niekoniecznie odwrotnie😀 (po kielichu np.)Miłego popołudnia :)
 ps. Roberta Biedronia, będę chciała wieczorem skomentować. Mam nadzieję, że nie rozczaruje mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz