31 lipca 2019

Mój przyjaciel z bidula...

O, a gdzie moja trawa zielona, hau, hau...aaa, pewnie słońce ją wypaliło...bywało ponad 40

.
no co ty mamuśka, to trochę mało trawki by pofiglować na plecach

-ok, jak nie ma więcej to zgoda, poczochram się, podrapie i mam wywalone na wszystko😆jak moja pani...








dobrze, że mogę się w tym miejscu wody napić bez limitu..hau hau..

jak popluskam łapami, to i brzuszek ochłodzę, i na zieloną trawkę wychlapię wodę, żeby nie wyschła jak obok...

 To mój dzielny wspaniały piesio. Jest ze mną już 7  miesięcy.
 Od wczoraj nie mogę nic napisać, bo kilka klawiszy źle wybija,,,jasssny gwint😟i to nie jest y - czy -z. te są ok. Muszę pokombinować💡może mnie oświeci...wreszcie. 

 -dałam celowo to akurat nagranie,😃 moje uszy jakoś wytrzymały, ale szukając linków, przez moment wyobraziłam sobie taki ''spontan narodowy''... w Polsce, gdzie wszyscy śpiewają  tę akurat arię😉no no...

Dzisiaj mam wieczór operowy, raczej 😉 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz