12 kwietnia 2017

Trudne decyzje młodych...plus fajna muza :)

  Życie woła, czy ucieka za zakrętem ?

Młody człowiek nie zawsze wie co będzie robił w przyszłości. Nie zawsze potrafi sobie wyznaczyć cel i konsekwentnie dążyć do niego. W wielu wypadkach rodzice sugerują a często narzucają kierunek. Jedynie słuszny. Zdarza się, że nie znają predyspozycji swojego dziecka.  Gdzieś im umknęły jego zainteresowania. Po szkole podstawowej przez ostatnie lata,  było jeszcze gimnazjum. Był to czas dodatkowy na lepsze rozeznanie i  podpowiedź, co chcę robić w przyszłości. Teraz  po szkole podstawowej będzie liceum lub różne szkoły przygotowujące do zawodu. Pewnie jakieś furtki będą, jeśli ktoś zechce się bardziej dokształcić. Reforma edukacyjna jest zbyt pospiesznie, niestarannie przygotowana.Mnie chodzi jednak o coś innego.


Trudno jest młodym podejmować decyzje, gdy czują się niepewnie w swoim kraju. Jeszcze trudniej, gdy w domu nie zawsze jest zgoda i miłość. Wręcz odwrotnie. Agresja panoszy się w każdym kącie. Bo to tatuś sfrustrowany, bo mało płacą lub stracił pracę, bo mamusia ciska się po kuchni i złość na garnkach wyładowuje albo z podbitym okiem, ukradkiem wyciera łzy. Nie, to nie musi być patologiczna rodzina. Raczej jak najbardziej normalna. Tak po polsku i nawet po katolicku . A w takiej, kłótnie mogą być o wszystko i o nic. Za drzwiami też może dziać się wszystko. Dziecko uczy się nienawiści w rodzinnym domu. Miłości też choć bywa, źle "podanej". W dobrej lub złej wierze. Z jakim ekwipunkiem wkroczy w dorosłe życie?

Ile czasu będzie potrzebowało twoje dziecko, by poznać czym jest ciężar nienawiści na plecach. Do kogokolwiek. A także jak lekkie, unoszące w górę, są dobre uczucia. Niby wybór jest prosty? Nie, nie jest prosty. Niektórzy dźwigają swoje "złe bagaże" do samej śmierci. Co zresztą obserwujemy obecnie. Wszechpotężną, niszczycielską siłę  nienawiści wśród dorosłych. Na dodatek ludzi na "świecznikach". Nauczycieli także. Młodzi patrzą, obserwują, przesiąkają wzorcami. Plus swoje zmienne i te..wyniesione z domu. Mogą się później obronić lub nie dadzą rady. Zależy od  naturalnej osobowości. Jej siły, słabości, czyli skłonności do przejmowania złych wzorców. Również od rówieśników w szkołach.

Pewnego dnia dziecko może ci powiedzieć, że to jego życie i zrobi z nim co zechce.Nie wtrącaj się mamo, tato. Jeśli dokona dobrego wyboru, bądź dumna z niego.Nie przypisując sobie zasług. Żadnych. Jeśli złego ?"twój świat" może runąć. Jego również. Tylko w tym momencie twoje dziecię jeszcze o tym nie wie. "Autorytetów"i klakierów dzisiaj nie brak  w sieci. Jest to druga, potężna niszczycielska siła tzw."wyższego rozwoju cywilizacji". Każdy znajdzie "coś dla siebie" coś, czego szuka. Dorosły człowiek, też potrafi na stare lata się wykoleić, choć taki był "porządny za młodu". Nie bądź więc pewna, że twoje dziecko przy starcie, obroni się przed "złem świata."Pewne nawyki wyniesione z domu dają poczucie komfortu, bezpieczeństwa na jakiś czas. Mogą zaoszczędzić energię na wstępie, sprawiać przyjemność. Każdy jednak nawyk ma dwie strony. W dorosłym życiu, jedna idzie w stronę rytuału, druga w stronę jakiegoś nałogu...a te wiadomo, nie są bezpieczne.

Obserwowana pogoń młodego człowieka za pieniędzmi, znaczenie, sposoby ich zdobywania różne kompleksy, niedostosowanie społeczne, nieradzenie sobie ze stresem itd.Wszystkie emocje gdzieś muszą znaleźć ujście. Pogódź się z tym, że  pełnoletnie dzieci i tak dokonają  wyboru...To będzie ich wybór.Przynajmniej tak powinno być.Dziecko niezdolne do dokonania jego, nigdy nie pozna siebie. Dobry czy zły musi być dokonany samodzielnie. Skutki też bywają różne. Mogą upaść po nich i mogą się podnieść.W życiu wszak, piękne są tylko "chwile" a obecna cywilizacja, jedzie jak walec po drodze. Jednak ty bądź "tuż obok" swoich dzieci. Zawsze. Mogą cię  zawołać w którymś momencie i poprosić o pomoc. Pomóż. W miarę możliwości, rozsądnie. Naucz się tylko czekać...
 Będzie ci lżej, gdy  nie traktowałeś własnego dziecka, jako "polisy ubezpieczeniowej"na starość. O tę, sam  rodzic powinien  się zatroszczyć...

Zbliża się okres różnych egzaminów, powodzenia dla zdających :)
A u mnie już kwitną bzy...
proponuję trochę ruchu do tej właśnie muzyczki:))
 Na wiosnę niezbędny :) próbowałam, dałam radę to i wy dacie:))))Proponuję najpierw spokojnie, jak kości wytrzymają, to w normalnym tempie...
Jutro można kontynuować jak wstaniecie z łóżka. Tak przez dwa tygodnie... :)) później można śmiało iść do parku... wąchać Bez i cieszyć się wiosną.

Dużo słoneczka, dużo optymizmu i miłego odpoczynku w wolnych dniach i chwilach :)

i  na zakończenie na wesoło
Mam nadzieję, że jajeczek nie zabraknie? kury ostatnio takie rozbrykane :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz