Dosyć mam już śledzenia postępującej destrukcji państwa przez pijawki Kaczyńskiego. Zlitowałam się sama nad sobą. To wreszcie właściwa decyzja.Nie potrzebuję takiej adrenaliny. Mam ciągle sposoby na pobudzanie do życia i wszelkie inne odloty. Jak już ma mnie szlag trafić, to w milszej scenerii i z innego powodu :) Do Jesieni wywalam z pamięci rząd i wszystkich Tarczyńskich, misiewiczów i całą resztę żoliborskiej, z piekła rodem, mafię. Tematów nie brak. Teraz trochę wyluzowałam, bo upały nie zachęcały do myślenia :)Dzisiaj mogłam wreszcie oddychać .Wytrwałych blogerów w pisaniu notek politycznych, będę szczerze podziwiała...serio:)
takiej muzyki dzisiaj słuchałam... kilka godzin
skończyło się jak zwykle ...:) "wołaniem na pustyni"...
Spokojnej niedzieli dla zaglądających:)
ps. słuchawki, lub....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz