Hmm..., podróże jednak kształcą. Ameryka jest wielka, rodzimych szaleńców też ci u nas dostatek, ale takich "okazów" gwiżdżących i stłoczonych w jednym miejscu, nie spodziewałem się.Prezydent Polski, wydawał się zadowolony, dziwne. Nic z tego nie rozumiem... na razie.
- na takie momenty zakładam "maskę nr. 66"...uśmiech i wyrozumiałość.Od razu lepiej...
- puf! - jak ja nie cierpię mówić tego, co mi kazali doradcy. W takich sytuacjach czuję dyskomfort. Robię z siebie świadomie błazna ! Jest to jednak poświęcenie, z mojej strony. Ciekawe, czy każdy prezydent ma takie wrażenie, bo może to norma ?..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz