15 stycznia 2013

Boskość w ludzkiej miłości...





Boskość jest w codzienności
w twym szczerym uśmiechu
w oczach pełnych miłości
też w każdym oddechu...

Jest w małych pamiątkach
 w łąkach i w kwiatach
pejzażach, muzyce
 jest miłością, co w życie się wplata 

***
Kolejny ksiądz,  o. dominikanin J.Krzysztofowicz z Gdańska, powrócił do stanu świeckiego.

"Wierzę w Boga dorosłości. W Boga, który nie jest ani opiekunem, ani kimś komu musimy być posłuszni, komu musimy służyć. Wierzę w Boga, którego nie trzeba zaspokajać, a zarazem nie należy się łudzić, że on nam wszystko da. (...) Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam takie głębokie poczucie, że się w końcu odważyłem żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości. Do takiej ludzkiej, normalnej miłości. Do czegoś, jak teraz widzę, czego bardzo się bałem, od czego uciekałem, przed czym się chroniłem w habicie, stając za ołtarzem i nim się odgradzając od świata i ludzi. Już tak więcej nie chcę. Chcę inaczej. Decyzja, którą podjąłem, dojrzewała we mnie od wielu już lat."
***
Mogę tylko życzyć panu powodzenia i gratulować pójścia za głosem serca, rozsądku i uczciwości. Za miłością, którą może pan dotknąć i to będzie również boskość. Każdy człowiek ma prawo tworzyć własnego "boga" dokładnie tak, jak jego rozumie. Wierzyć, że jest w nas  i w tym w czym chcemy go widzieć. Zdecydowanie jest dobrem i miłością. Czytając komentarze księży, te nie pozytywne bardzo cieszę się, że ten człowiek miał siłę wyrwać się z tego gniazda żmij, nierobów, hipokrytów i fałszerzy. Wymyślony, narzucony  celibat, wiedzą ludzie czym zaowocował i wiedzą, że nie ma i nie miał żadnego uzasadnienia. Bardzo bym chciała, żeby takich odważnych i uczciwych księży, było coraz więcej. Nigdy nie jest za późno by naprawić swoje błędy.






10 komentarzy:

  1. Chyba po raz pierwszy widzę uzasadnienie takiej decyzji podane do publicznej wiadomości. O ile sobie przypominam, to Kościół lubi nazywać to słabością. Myślę, że osoby występujące ze stanu duchownego miałyby coś więcej na uzasadnienie takiej decyzji. Mogłaby to być pouczająca lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kościół lubi nazywać to "słabością". Jeden z "braci" powiedział,że; to smutne iż zwyciężyła miłość do człowieka a nie do Boga" :))(był uprzejmy nawet nazwać kobietę człowiekiem) ot, powiedział jeszcze, że ludzie którzy zrzucili habit, nigdy nie będą szczęśliwi. Potem zobaczyłam jakiegoś profesora w TV. powiedział,że wiele lat temu odszedł i nigdy nie żałował . (żona, dzieci itd.)Ten dominikanin, też ma warunki by ułożyć sobie dobrze życie.Był terapeutą, dodatkowo. Ponoć bardzo lubiany i ceniony przez parafian.Są jednak "perełki" Pozdrawiam i miłego ...

      Usuń
  2. Dojrzałość ludzka czasem musi trwać latami, aby powrócić do tego przed czym się uciekało za młodu. Liczenie na lekkie i spokojne życie po założeniu habitu bywa nieraz mylne, ale później następuje bojaźń przed nawrotem do normalnego życia,
    podobnie jak nie umi się przystosować skazaniec, po odsiedzeniu długiego wyroku.
    Pozdrawiam Włodek Wojak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, u niektórych ten proces przebiega znacznie wolniej. Życie w habicie, nie jest łatwe, to z całą pewnością.Tym bardziej gdy młodzi nagle odkryją, jak obłudna jest rzeczywistość za murami klasztorów i kościołów. Jest wiele dramatów o których nie tak ochoczo się pisze. Jest możliwe życie za murami, jak najbardziej.Pod warunkiem ,że człowiek który na to się decyduje po kilku latach, ma świadomość i wie dlaczego i w jakim celu. Serdeczności Włodku:) B.

      Usuń
  3. Potępianie czy ocenianie innych za ich decyzje życiowe, to zamach na wolną wolę, którą mamy po to, by dokonywać własnych wyborów. Każdy ma prawo przeżyć własne życie tak jak chce i nic nikomu do tego Niekiedy trudno powstrzymać się od komentowania zachowania innych, ale zapominamy o tym, gdy ktoś nas ocenia. Nikt, kto sam nie stał przed podobnymi decyzjami nie powinien oceniać konkretnych ludzi, ani dziś byłego już dominikanina.
    Kościół bardzo lubi i też ma prawo wypowiadać się w różnych sprawach, a nawet potępiać kogo mu pasuje. Nie powinien jednak i nie ma prawa wpływać i krzywdzić - jak to się działo (dzieje ?) w imię nieomylności i miłości. Będzie miał "pod górkę" ten człowiek, ale pewnie to uwzględnił ....
    Ja również pierwszy raz czytałam takie uzasadnienie - może komuś podobnemu pomoże w wyborze... Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już jest jaga. Ludzie są oceniani i potępiani, szczególnie jeśli są osobami publicznymi. Tak jest i tak będzie.Myślę nawet, że to jest prawidłowe. Natomiast bardziej się buntuję , gdy ktokolwiek ocenia moje prywatne życie gdy o to nie proszę i narzuca mi swój punkt widzenia. Kościół ma prawo się wypowiadać, owszem ale jednocześnie nie ma prawa wszystkim Polakom narzucać swojej wiary i wierzyć w swoje bajeczki. Bo problem w tym, że to ciągle chcą robić.Pomijam fakt,że interpretacja jedynych prawd woła o pomstę do nieba :) czyli do rozumu. Pierwszy raz publiczne uzasadnienie i to jest to, co NAJBARDZIEJ WKURZA.. wszystkich duchownych. Bo nagle może się okazać ,że ten duchowny dał przykład,że w pewnym okresie życia Prawda faktycznie WYZWALA? Takiej odwagi i wyzwolenia życzę wielu "duchownym" Miłego dnia jaga:) Buziol.

      Usuń
  4. Coraz więcej dziegciu,coraz mniej miodu w tej beczce. Kto tam w końcu zostanie? Kościół się zarydza i natankizuje coraz bardziej i to już chyba jest proces nieodwracalny.Gdzie tacy jak Tischner,Twardowski..?..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dokładnie tak jest. Rydzykowo i natankowo, to stacje na których nikt od dawna nie powinien wysiadać.Jednak dopóki są podróżni by wsiadać do takiego pociągu, to i stacje będą.Panowie których wymieniłeś pokazali jak można a nawet powinno prowadzić się kościół, gdy chce się być przewodnikiem w współczesnym świecie. Świat nie cofnie się do zakamarków średniowiecza, to kościół musi nadążać, głosić, dostosowywać "nauki" do wiernych. Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Słuchając Iglesiasa zahaczyłam myślami o dwoistość nie tylko ludzkiej natury.... Odkrywamy w sobie inny charakter, doznajemy innych wrażeń, kręci nas inna energia... To były są i będą rozstania.., rozwody..- bo dwoistość się nie wyklucza, ale przenika. Natura sobie radzi normalnie z tym zjawiskiem, a ludzie różnie - samotność, codzienne zakładanie masek, jakieś "światy równoległe lub prywatne piaskownice ze swoimi zabawkami", trudne - lepsze i gorsze- decyzje. Ile ludzi tyle zachowań, a uczymy się na błędach. Najlepiej wychodzi być sobą.. buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Musiałyśmy się minąć:)... zobacz jaki dałam dzisiejszy nowy post... jakby jest odpowiedzią...? wychodzi na to, że miałyśmy podobne myśli w tym samym czasie :)) Oczywiście zawsze najlepiej wychodzi być sobą... JEDNAK bywa, że cokolwiek wypada zmienić, a to zawsze wychodzi na dobre:)Ważne mieć świadomość swoich błędów :) Buziol:)

    OdpowiedzUsuń