Wspaniały człowiek, wspaniale utalentowany artysta... opuścił nas
....dzisiaj
Miał to szczęście, że robił to co lubił. Dawał radość wszystkim słuchającym go."Doskonały wzorzec do naśladowania również jako fantastyczny dobry człowiek"- tak mówią dzisiaj ci, co znali go niemal od początku kariery. Umiał żartować z siebie, nigdy się nie skarżył i jednocześnie miał wielki szacunek dla każdego człowieka. Niezwykle uzdolniony, to sama wiem. Siadałam razem z córcią do dobranocki, gdy śpiewał pszczółkę Maję. Potem wczasy i "Chałupy Welcome to" od tego czasu sięga moja pamięć. Później nie raz, zaskoczył mnie występami na scenie. Nie było lekko i łatwo w PRL-u.Wiadomo, "byle co" szybko robiło "karierę". I szybko kończyło. On długi czas w cieniu. Jego kariera jednak trwała do tej pory. Zawsze budził we mnie podziw i ciepłe uczucia, ile razy go słyszałam, na scenie i poza nią.
Jedną cechę mamy nawet wspólną. Mówił zawsze, że stresy odreagowuje, słuchając muzyki. Też:) Potem gdy już się nasłucha, włącza politykę. Wtedy całkiem się uspokaja. Problemy jego wydają się bez znaczenia. Jego pięknie napisanej przez życie karty, nie sposób zapamiętać. Muzykę i owszem. Do końca mojego życia nie zapomnę.
To wykonanie, nigdy nie pozwoli zapomnieć o p. Zbyszku Wodeckim...(między innymi)
Dzisiaj, gdy słuchałam tego utworu w wykonaniu pana W. było to szczególnie wzruszające..cóż dodać. Wieczór będzie dzisiaj długi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz