Przez parę dni sprawdzałam francuską wygodę łóżka szpitalnego wraz z obsługą. Raczej szok na plus, pod każdym względem. Dodatkowo cisza ogólna tam i od wszelkich mediów, dopełniła uczucia komfortu. Wiadomo, co dobre szybko się kończy. Wróciłam i załapałam się na obejrzenie strajków w służbie zdrowia i na wałkowany od nowa temat w obronie kobiet. Nawet nie będę wysilała się by to skomentować. Przykre. Szkoda mojego zdrowia. Parę dni, nie będę oglądała TV Polskiej.
***
Wszystko przykrył jednak smutek, po odejściu znajomego Blogera, Sylena. To najsmutniejsza wiadomość dla mnie w tym momencie. Pomimo tego, że od dawna nasza grupa przyjaciół liczyła się z takim faktem. Cóż, zostały na trwale zapisane miłe wspomnienia kontaktów blogowych i prywatnych. Zostawiłeś nam też swoją ukochaną żonę Basieńkę, którą będziemy wspierać w każdym momencie. Odpoczywaj Józku, ja więcej "nagrzeszyłam" to muszę pewnie jakiś czas się pomęczyć. Nie ma lekko.
..."można odejść na zawsze, by stale być blisko"-T.
...Jutro na cmentarzu, będę myślami przy tobie Basieńko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz