męża (3lata)zdecydowałam się pojechać na wakacje. Zawsze jeździliśmy razem.Pewnie jakąś magiczna siłą wypchnął mnie tam, gdzie nie zdążyliśmy pojechać.
Wstawałam wcześnie rano (7)i maszerowałam w stronę Oceanu,by delektować się ciszą i spacerem po mokrym piasku.
W południe Ocean odsłaniał swoje skarby i cofał się uprzejmie, by pozwolić ciekawskim odkrywać swoje dno:)
Oczywiście spragnionym, natychmiast ofiarował swoje serce :)Może i z kamienia ale to nie do końca prawda, wierzcie mi;)
Pierwszy raz gdy zobaczyłam to odsłonięcie dna, nie wierzyłam, że jeszcze rano oglądałam zupełnie inny obraz...Oczywiście wchodziłam po tych kamieniach w głąb, na takie zaproszenie:)Nawet kostki nie skręciłam. Zbierałam różniste muszle i muszelki , ciekawe wyrzeźbione kamienie, oglądałam kraby chowające się pod kamienie i głazy.
Dzień kończyłam oczywiście oddechem przed snem:)
Dalszy ciąg nastąpi:) Wyjeżdżającym teraz, życzę również samych miłych wrażeń:)
No i jak zwykle, muzyczka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz