21 stycznia 2014

"I CISZA JĄ UTULIŁA." - Opowiadanie.



Samotność na pustkowiu od tej w tłumie,  różni się ciszą....

***
Siedziała na tarasie. Wiatr pospiesznie  przewracał kartki książki, którą położyła na stoliku. Zamyśliła się.Wilgotne oczy zdradzały, że cofa się do wspomnień z przeszłości. Róża, bo tak ma na imię, nie lubiła właściwie tego robić.Zawsze stąpała twardo po ziemi. Brała ze świata  to, co było  jej niezbędne i zamykała się z tym minimum na swoim skrawku ziemi. Trzydzieści pięć lat na emigracji. Czy żałuje? - ależ nie.Zwiedziła kawał świata. Majątku się nie dorobiła bo ten jakby nigdy nie był jej celem. Wykształciła jedyną córkę najlepiej jak się dało.Od dawna  żyje już  swoim życiem. Też chętnie jeździ po całym świecie. Zbiera materiały na kolejny film. Czasami przysyła fotografie. Niech mama wie, że o niej pamięta.Dobrze, że nie ma dzieci, myśli Róża.Przynajmniej była lżejsza o tę wieczną troskę o nie. Męża po długiej chorobie,Róża pochowała w ubiegłym roku.Prochy rozsypała w górach w miejscu, dokąd oboje lubili jeździć. Teraz jest wolna od większości obowiązków. Koty też odeszły do swojej krainy. Został jej pies.Jedyny żywy towarzysz życia. Delikatny uśmiech zagościł na zmęczonej twarzy Róży. Pamięta dzień, kiedy zauważyła go na swoim bezludziu  skulonego pod schodami wejściowymi. Nie mogła zrozumieć skąd się wziął i od kiedy tak leżał. Był  sam środek zimy.Długo bał się wyjść.Teraz nie odstępuje jej na krok.Martwi się co z nim będzie, gdy  będzie już gotowa wejść w smugę cienia.Póki co, mobilizuje się. Dla niego właściwie,  zjeżdża do miasta i robi zakupy. Pewnie o sobie zapominałaby częściej, niż rozsądek dyktuje.
*
- Hallo? mamuś?- no co się z tobą dzieje ! od kilku dni nie mogę się dodzwonić do ciebie - telefon od córki wyrwał Różę z zadumy.
-Ależ nic kochanie czym mogłabym chcieć cię niepokoić, spokojnie. Musiałyśmy się mijać.

- Och ty jak zwykle swoje, nie możesz przewidzieć, że mogę chcieć zadzwonić?- wiesz, że jestem zapracowana i nie zawsze mam dobrą porę na telefony.Na maile nie odpowiadasz.Wysłałam ci właśnie fotki.

- Wybacz, pewnie z wiekiem staję się mniej przewidywalna..... a co do....

- No właśnie, to staje się irytujące - przerywa córka
.
- Chcę ci tylko powiedzieć Uleńko, że komputer właśnie od trzech dni odmówił współpracy i chyba mi to specjalnie nie przeszkadza...

- No wiesz ! -  głos w słuchawce zabrzmiał w górnej tonacji, jak dzisiaj można żyć bez komputera ! chyba zrobisz coś z tym?

- Och kochanie, jestem pewna, że z tą niedogodnością akurat jestem sobie w stanie poradzić.

Róża czuje, że córka rozkręca się. Przeprasza więc, że musi przerwać rozmowę.

-  Pa,pa, kochanie, dbaj o siebie i do następnego razu.  Nie martw się, u mnie wszystko Ok. Jak zawsze.

Odłożyła słuchawkę. Ostatnio szybko się męczy. Szczególnie gdy napięcie rośnie.
 *
 Robiąc sobie herbatę, Róża zastanawia się, czy mogłaby mieszkać z córką gdyby zaproponowała jej przyjazd do siebie. Już wie, że nie.Po każdej rozmowie, czuje się wyczerpana i słaba.Trudno być dzieckiem swojego dziecka. Dać się ubezwłasnowolnić nawet od swoich myśli. Udowadniać, że wciąż daje radę korzystać  ze swojego rozumu. Zupełnie świadomie cieszyć się, że jeszcze jej nie opuszcza. W wieku 75 lat wie, że właściwie żaden wiek, nie jest gwarantem zachowania zdrowego rozsądku. Młodsi mają zwyczajnie mniej pokory i nie do końca dosyć wyobraźni.Choć dzisiaj nic nie jest regułą .Grymas uśmiechu pojawił  się na twarzy Róży.
 Pogodziła się, że świat pędzi na złamanie karku .Dzieciom wiecznie goniącym za czymś, co mają nadzieję dogonić, też już nie dziwi się.Wie, że takich samotnych matek, ojców,  jak Ona, jest miliony.Jednocześnie nie każdy potrafił, potrafi,  pogodzić się z samotnością.  Zawsze lubiła ciszę. Już przestała tęsknić tak bardzo za wizytami córki. Kiedyś 2 tys. km. nie było dla niej przeszkodą. Jechała  do niej  samochodem przez pustkowia i góry na każde zawołanie.Sama. W tym roku, może da radę polecieć  samolotem, lecz jednak do Europy?  .Chciałaby jeszcze zobaczyć  swoją ukochaną "maleńką"siostrę, może zdąży?
*
Pies wpatruje się w twarz swojej pani. Nagle przestała go głaskać tak jak lubi.  Zasnęła?  Ręka Róży bezwładnie opadła, a pusta filiżanka potoczyła się po podłodze...
**********

Dla MOJEJ R.
jak i dla tych, którzy nie z własnej woli wybrali samotność.
(słowa tego utworu można znaleźć w sieci):)
Miłego dnia

Dzisiaj 22.O1.
 PS. Ok,odpowiem, hurtem:) Dziękuję za zrozumienie. Opinie moich przyjaciół(prywatne) były typu: bardzo sugestywne, tak naturalnie prawdziwe....itp.Tak,..... to historia jak najbardziej prawdziwa. Róża, bardzo chce spotkać się z ''DZIDZIĄ"- tak postrzega swoją siostrę , którą tak naprawdę wychowała. Dla ''DZIDZI" to jest dramat, bo  nie może jej pomóc tak jakby chciała.Pomijając dystans 14 tys. km. Sytuacja patowa.Obie mają świadomość ,że ludzkich dramatów jest multum.Każda "jednostka", człowiek, przeżywa swoje. Często w ukryciu. Narrator,   jak i bohater opowiadania, nie czują się specjalnie "wyróżnieni":)Takie życie... Link słuchany przez słuchawki i odrobina empatii, dopełnia nie wypowiedziane....tak naprawdę:)DZIĘKUJĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz