Tak, oglądałam zaprzysiężenie na prezydenta, Joe Bidena. Nie spodziewałam się, że aż tak się wzruszę. Łzy leciały jak z kranu. Tak, serio! W końcu to nie mój prezydent, ani moje państwo. A JEDNAK.
Treść tego przemówienia, była tym, co chciałabym usłyszeć z ust prezydenta w Polsce, lub we Francji, gdzie od dawna mieszkam.
Jestem pewna, że każdy obywatel, jakiegokolwiek państwa, chciałby je usłyszeć. Było to przesłąnie miłości człowieka dla człowieka. Wybaczanie, zrozumienie dla inności. Prawo do inaczej postrzegania świata. A jednak, RAZEM w jedności... Gotowości do rozmów, dla wspólnego dobra. W jedności dla państwa i OBYWATELI. Na dzisiaj tylko tyle...Nie wyduszę z duszy nic więcej
ps.w tytule, słowa zaproszonego gościa (poetka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz